Adwent
Adwent odnosi się zarówno do naszego duchowego przygotowania na przyjście Boga w ludzkim ciele, jak i na Jego ostateczne przyjście w dzień Sądu nad światem.
Adwent nie stanowił początkowo osobnego okresu liturgicznego, lecz były to ostatnie tygodnie po Zesłaniu Ducha Świętego i równocześnie tygodnie poprzedzające Boże Narodzenie.
– jako ostatnie tygodnie roku liturgicznego kierowały one myśl Kościoła ku przyjściu Syna Bożego dla osądzenia świata.
– jako tygodnie poprzedzające Boże Narodzenie przygotowywały one równocześnie na przeżycie tajemnicy Wcielenia Pańskiego, przy czym trzeba tu zaznaczyć, że ta druga myśl jest w Kościele późniejsza i wtórna, chociaż w świadomości nas wszystkich jest ona dziś myślą dominującą i pierwszorzędną.
Okres Adwentu jest więc dla Kościoła takim czasem, w którym Kościół jako Oblubienica Chrystusa ciągle przygotowuje się i czeka na przyjście Oblubieńca powtarzając tęsknie: Maranatha – przyjdź, Panie Jezu.
Są to ostatnie słowa Pisma świętego Nowego Testamentu z Apokalipsy św. Jana Apostoła (Ap 22,20).
Na czas zamyśleń adwentowych polecam poniższą treść:
Jest taka bajeczka mistrza Ignacego Krasickiego, w której jedną drogą idą człowiek i zdrowie. Człowiek jednak z początku biegł co sił, a zdrowie nie mogło za nim nadążyć; szło więc za nim z wolna. Dopiero od połowy drogi szli razem, a wtedy: Coraz człowiek ustawał, że aż się zadyszał: „Prowadź mnie, iść nie mogę – rzekł do towarzysza. Było mnie zrazu słuchać – natenczas mu rzekło. Chciał człowiek odpowiedzieć… lecz zdrowie uciekło”.
Koniec roku liturgicznego kierował nasze myśli do zastanawiania się nad swoim życiem, obrazy kreślone przez autorów natchnionych przedstawiały prawdy o przemijaniu w sposób bardzo radykalny, budzący grozę: wstrząśnięte niebo, ucisk jakiego nie było itp. Powyższe treści różnie były odbierane przez człowieka na przestrzeni dziejów. Jedni przyjmowali je z wielką powagą, inni na półserio, jeszcze inni odsuwali słowa Boże na później. Czasami nawet wielcy święci dochodzili do doskonałości po wielkich błędach i grzechach.
Wielki nasz poeta ukazuje w swoim zamyśleniu właśnie tą rzeczywistość. Można ją określić jako wielka pielgrzymka człowieka przez ziemię, w której tak wielu ludzi, w określonych warunkach, żyje osobistymi priorytetami. Raz najwyższym dobrem będzie używanie życia, innym razem praca, jeszcze innym nauka itd. Te priorytety nie są, jak zauważa poeta stałe, jeden wyprzedza drugi, drugi trzeciego…
Są jednak i tacy mieszkańcy Ziemi, którzy swoje życie traktują bardzo na serio od samego początku, pielęgnując wszystkie wartości bardzo harmonijnie. Dla nich ważne są: zbawienie, duch, rodzina, nauka, praca oraz także przyjemności. Ci zaliczają się do najbardziej rozsądnych. Hierarchię wartości raz na zawsze wyznaczyły im słowa Boże w początkach świadomego życia. Ta właściwa hierarchia nie generuje rywalizacji, wyścigu, w którym na prowadzenie wychodzi raz jedno raz drugie. Na czele jest zawsze to co ważne.
Z biegiem życia te istotne sprawy stają się jeszcze ważniejsze, aż nadchodzi taki moment, że mniej istotne zostają daleko w tyle, nie ma jednak wtedy żadnych wyprzedzeń, rozczarowań, łapania za ręce, nie ma zadyszki i wołania o pomoc.
Minął kolejny rok liturgiczny, wsłuchiwaliśmy się w tyle Bożych treści, w sklepiku parafialnym czekało na nas tak wiele numerów mądrej życiowo prasy. Trzeba w tym czasie podsumowania zapytać siebie koniecznie: Co uciekło w Twoim życiu do przodu, czy to co ważne, czy sprawy znikome i przyziemne?
Rozpoczynający się Adwent to kolejna szansa na ułożenie właściwej hierarchii wartości, aby ważne sprawy nie pouciekały za daleko, aby zrazu mądrze kroczyć, by życie nie rzekło: kochałeś mnie zbyt mocno – zbawienie uciekło.
ks. M. Rojkowicz
–